piątek, 14 marca 2014

rozdział IX

To może trochę psuje Thaluke, ale... No tak wyszło XD Osobiście jestem za Thalico, co pewnie zauważycie w tym rozdziale i następnym ;3 który btw pojawi się jeszcze dziś XD

Rozdział IX
Thalia



Gdy weszłam do domku od razu poczułam chłód. Wyczuwałam czyjąś obecność…wyraźnie czułam czyjś wzrok, powoli obserwujący moje ruchy.
- Kto tu jest? – Zapytałam i instynktownie zacisnęłam palce na łuku, drugą dłonią wyjmując strzałę. Odpowiedział mi cichy szmer. Cień wskazywał na człowieka, który małymi kroczkami zbliżał się w moją stronę, by w końcu wejść w strumień światła. – Kim jesteś i czego chcesz?! – Wycelowałam w środek jego piersi, lecz szybko opuściłam broń. – Luke…
- Niespodzianka słoneczko! – Rozłożył ręce w przyjacielskim geście. Czekał, aż rzucę mu się w ramiona. – No chodź! Nie bój się…Kronosa już dawno we mnie nie ma. – Uśmiechnął się i poczułam jak miękną mi kolana. ‘Szlag! Thalia! Przecież facet jest martwy! Ogarnij się!’-krzyczałam na siebie w duchu, a zewnętrznie tylko się uśmiechałam. Podeszłam do szafki i zapaliłam świeczkę.
- Odejdź. – Zaśmiał się.
- Nie bądź dla mnie, aż tak surowa.
- JUŻ! – Wrzasnęłam, w wszystkie świeczki nagle przygasły. Przestałam zwracać na niego uwagę. Robiłam to, co zawsze. Wyjęłam z szafki pidżamę i zaczęłam przygotowywać się do snu. Kątem oka zauważyłam, że zniknął. Utwierdzona w tym przekonaniu, zdjęłam koszulkę i sięgnęłam w stronę warkocza, by rozpuścić włosy. W tedy poczułam jego oddech, drażniący moją szyję. Jego dłonie spotkały moje w miejscu gdzie kończył się warkocz.
- Pozwolisz, że zrobię to za ciebie? – Zapytał zaskakująco łagodnym tonem. Potaknęłam, bo…sama nie wiem czemu. Delikatnie zdjął gumkę i rozplątał włosy, które opadły na moje odkryte ramiona. Utkwiłam wzrok w lustrze. On się w nim odbijał, to znaczy, że nie był tylko moim wyobrażeniem. – Widzisz jak pięknie wyglądasz? Nie rozumiem, dlaczego kiedyś ścięłaś włosy…
- Bo tak mi się podobało! - Warknęłam i odepchnęłam go. Stanęłam przed łóżkiem i rozpięłam zapinkę od stanika, a w tej chwili on przytulił mnie, zatrzymując go. Delikatnie muskał ustami moją szyję, ja mimowolnie głaskałam jego policzek i odchylałam głowę w bok coraz bardziej i bardziej.
- Pamiętasz, kiedyś mówiłaś mi, jak bardzo chciałabyś założyć rodzinę, mieć dzieci…
- Mhmmm…- Zamruczałam.
- Mogę ci w tym pomóc. – Wyszeptał wprost w moje ucho i nie wiem kiedy zdążył, szybkim ruchem odwrócić mnie twarzą do siebie. Patrzyłam w jego oczy i nagle poczułam, że go nienawidzę. Pchnęłam go w tył, prosto na szafkę ze świeczką. Przewróciła się, a ogień zaczął powoli ogarniać drewniane przedmioty. Luke nie miał z tym problemu. Szybko wstał i rzucił mnie na łóżko, pozbawiając ubrań niczym zawodowiec. Całował, nie dając dość do słowa.
- Luke...- Pocałunek. - przestań...- Kolejny. - Zatrzymaj ogień! - I jeszcze jeden. Zobaczyłam jak zdejmuje z siebie spodnie i potem ogarnęła mnie fala ciepła i nieograniczonej rozkoszy.

***********************

Obudziłam się na twardej ziemi, okryta tylko jakąś zwęgloną resztką tego co kiedyś było kocem. Leżałam głową na piersi Luke’a. Przez chwilę było mi dobrze, ale zorientowałam się, że znajdujemy się w miejscu gdzie stał domek Zeusa. Niedopalone resztki rzeczy tliły się słabym ogniem, a trawa w promieniu najbliższych paru metrów, była czarna jak w ogrodach Persefony. Szybko wstałam i zakrywając się tą częścią koca, chwyciłam stary miecz i wycelowałam w niego. Jeden szybki ruch, mogłam go zabić, ale…nie potrafiłam. Za każdym razem zatrzymywałam się, tuż przed osiągnięciem celu. W pewnym momencie zobaczyłam lekkie światełko, które stało się cieniem człowieka.
- Thalia! – Krzyknęła rozmazana postać. Miała głos Nica…nie, to był Nico. –Thalia! –powtórzył i znalazł się obok mnie. – Twój brat cię potrzebuje! – Lekkim gestem wskazałam na Luke’a. – Nim się nie przejmuj. Gaja go przysłała, by cię rozproszyć. On cię nie kochał i nigdy nie będzie…- Łzy popłynęły mi po policzkach. Zaczęłam krzyczeć, kopać niedopałki. Nico złapał mnie za ręce, zrobił to mimo, że był duchem i udało mu się.
- Thalia! Spójrz na mnie! – Wykonałam rozkaz. Uśmiechnął się. – Jason ma kłopoty, a ty jesteś tą, która może mu pomóc!
- A co z tobą czy Percy’m? – Posmutniał.
- Percy, Leo, Piper i….i ja…my…- Zatrzymał się. – my zginęliśmy Thalia.
- Ale…jak to?! Przecież, Percy i.. Na bogów, przecież Piper. Jason, on musi być…
- Załamany? I dokładnie tak jest. Tak wiele emocji, jego własna moc go przerasta. Thalia, musisz dostać się na Argo…
-Tylko jak?! Przecież nie umiem latać!
- Właśnie, że potrafisz! Tylko, przestań bać się wysokości. – Skupiłam się, na tym, że odrywam się od ziemi, ale nadal na niej stałam.
-Nie ja, chyba nie dam sobie rady.
- Dasz! Uwierz w to…-zamknęłam oczy. ‘uwierz w to…’ – Słowa Nica dźwięczały mi w uszach. Uwierzyłam i nagle poczułam, że nie mam gruntu pod stopami.
- Na bogów! Udało mi się! – Zaśmiałam się. Latanie to naprawdę niesamowita sprawa. 
Znalezienie statku wcale nie było takie trudne. Wokół niego zebrały się burzowe chmury. Zobaczyłam piorun trafiający w heroskę i zrzucający ją z pokładu. Potem rozpaczliwy krzyk Franka: ‘HAZEEEL!’

9 komentarzy:

  1. ja... nie ogarniam ;-; znaczy że Nico to że... w ogóle czym on jest? Bo umarł, nie? Ale jest synem Hadesa i się pokazał Thalii... HYM. W ogóle co Thalia robi w CHB? NIE OGARNIAM! Ja i tak kocham Thaluke, bo zawsze myślę o tym starym, sprzed sosny i wojny. ^^ niom. Ale rozdział genialny, był na demigods, ale bez Hazel ^^ nadal nie ogarniam. Nie zarejestrowałam, kiedy SOSna zobaczyła Nico, a już była w powietrzu, ale to nic, ja tak mam raz nie zarejestrowałam śmierci mojego ulubionego bohatera i czytałam książkę jak gdyby nigdy nic, a tu "(...) umarli - *imię jednej bohaterki* *imię tego bohatera* *i jakiegoś innego* latają wokół mnie w postaci ptaków" w każdym razie jakoś to było, a ja tak "WTF? Ale on żyje!" Niom to historia mojego życia. ;-; THALIAAAAAAA... nie umieraj!!! Ded. Kaput. Bleeeeeeeeeeee...

    OdpowiedzUsuń
  2. Monia! I nie zdążyłam first :( Wikson mnie ubiegła. Jakoś to prztrwam. Rozdziałka świetna *.* Thaluke i wgl ♡ Dlaczego nie zabiłas Thalii? Ja już sie szykowalam na napad na ciebie :( Musze poczekać. I było to co Ci kiedyś kiedyś kazalam napisać, może się do myślisz ☆ Luke *.*
    Jest super. Tylko nie ma to jak zabić Hazel na spontanie. Może Frank popełnić teraz samobójstwo? Nie wiem. Kocham Ciebie i to jak piszesz ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. O Zeusie... Ilość śmierci na tym blogu mnie powaliła... :'( Po prostu Tarantino! Ale jest świetny i czekam na następny rozdział! Mam nadzieję, że nie przerwiesz pisania jak już wszystkich uśmiercisz... Może wpadniesz na jakiś pomysł wskrzeszenia ich... Bo to nastąpi chyba niedługo, nie? Tylko Nica żal, bo go uwielbiam i Leosia... Mogła byś zamiast jednego z nich zabić Jasona, bo nie lubię gościa, ale się nie czepiam i czekam na next!!!
    Zapraszam też do mnie:
    http://oboz-herosow-nico-di-angelo-spite.blogspot.com/
    (po adresie widać, że lubię Nica, nie? ;P )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jason.... On odgrywa pewną ważną rolę i musisz przygotować się na moment, kiedy tylko on zostanie przy życiu XD
      Spokojnie pisać nie przestane.... Mam wizję dłuższej opowieści, może nie koniecznie o tych herosach, ale z nią związaną ^^

      Usuń
    2. No dobrze... Niech sobie żyje, jak musi... :D
      To dobrze, że nie przestaniesz pisać ;P

      Usuń
  4. U mnie nowy rozdział!!! Już piąty (cieszę się głupawo ;P)

    OdpowiedzUsuń
  5. ŁOOO MAAAAAAMOOOO <3 <3 ZABIJASZ MI RODZEŃSTWO!!!!
    Kocham

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominuję Cię do Liebster Blog Award :* Więcej informacji tutaj -> http://amor-animi-falli.blogspot.com/2013/12/liebster-award.html 

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na kolejny rozdział już prawie 4 lata. Rozumiem nie mieć weny, no ale halo!

    OdpowiedzUsuń