Rozdział II
Z dedykacją, dla osób, które we mnie wierzą<3 Julia, Wiktoria, Magda, Zuza... kocham was dziewczyny<3
Percy
Dzwonek. Tyle wystarczyło, żeby zwalić mnie z łóżka. Góra ubrań, na szczęście zamortyzowała upadek.
-No cholera! Kto zwołuje narady o tej godzinie?! -zakląłem i z trudem wstałem, przytrzymując się szafki. -No, no! Perseuszu! Wyglądasz...Mmmmm..bossssko! -skrzywiłem się na widok swojego odbicia. Od kilku nocy nie potrafię spać, mam koszmary i...tak były od zawsze, ale pozwalały mi normalnie żyć. Ostatnio widziałem burze, widziałem kataklizmy. Stałem u boku Jasona z gotowym mieczem, tylko, że nie byłem w stanie walczyć. Walący się świat mnie przytłaczał, wydawał się czekać, aż się poddamy. Chciałem wołać o pomoc, ale poczułem dłoń Jasona na moim nadgarstku. Pokręcił głową.
-Jesteś tylko ty i ja Jackson...już nie ma odwrotu.
Otworzyłem usta, by coś powiedzieć, ale ziemia się zatrzęsła, a pod nogami Jasona pojawiła się rozpadlina.
-Percy! -krzyknął. Trzymał krawędzi, tylko jedną ręką. Jego miecz spadł w dół. Czarna postać pojawiła się pomiędzy nami. Najnormalniej zrzuciła go w dół. Nie zdążyłem złapać jego ręki. Spadał, a echo roznosiło jego krzyk, tak potworny i rozpaczliwy...
-Percy? -głos Annabeth wyrwał mnie z tej przerażającej wizji. Podniosła szczotkę i zaczęła rozczesywać moje włosy. Gdy to zrobiła, wyjęła z szafy niebieską koszulę i założyła na moje ramiona. Odwróciła mnie, zapięła guziki i pocałowała.
-Czeka nas misja, wiesz? -westchnęła. -Ciebie, mnie, Jasona i Nico.
-Czekaj...Nico? Ale o co..?
-Pośpieszcie się! Reyna mówi, że to nie może czekać.. -do pokoju weszła Hazel i niemal siłą wyciągnęła nas na korytarz. Cała siódemka poza Piper już siedziała przy stole. Reyna zajęła jej miejsce, a ja już miałem zapytać gdzie jest Piper, gdy Nico wstał.
-Dobrze, wiecie, że grecko-rzymska wojna została zakończona. Wiecie też, że...
-..że to nie wszystko. -przerwała mu Reyna. -Gaja wciąż rośnie w siłę. Nico opracował plan. Obejmuje on czworo herosów, oczywiście wraz z Nico. Według mnie, Jason też powinien iść, Percy i Annabeth. -Nico spojrzał na nią z przymrożonymi oczami. Chciał coś powiedzieć, lecz do jadalni wpadła Piper.
-Jason! -krzyczała. -Muszę ci coś powiedzieć! -wyglądała na naprawdę szczęśliwą, ale w tedy zobaczyła Reyne i Jasona. Jej entuzjazm znikł natychmiastowo.
-Co takiego chciałaś...? -zaczął Jason.
-Ja..To nic ważnego,
powiem ci innym razem.-uśmiechnęła się sztucznie i usiadła na wolnym miejscu. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Potem głos znów zabrała Reyna.
-Percy. Jason, Annabeth? Zgodzicie się uczestniczyć w tym planie?
-Jasne, tylko powiedz nam coś więcej...
-Mam dość! -Nico gwałtownie wstał od stołu i wybiegł z jadalni.
-Sprawdzę, co z nim. -zadeklarowała Hazel.
-Zostań, ja to zrobię. -zatrzymałem ją.
-Ale Percy, Nico to mój...! -lekko poderwała się od stołu, ale ja już wybiegłem za nim.
Cudo !. Bardzo mi się podoba. Co się stanie dalej... ? Tylko nie percico błagam XD Czekam na III rozdział. Życzę wielkiej weny i zapraszam do siebie: http://amor-animi-falli.blogspot.com/ . PS. To ja Julia :***
OdpowiedzUsuńWreszcie po sprawdzaniu co chwilka bloggera...stało się. Tak, Monika wstawiła drugi rozdział! <3 Aż się łapki trzęsą :D
OdpowiedzUsuńA teraz co do treści.
Świetnie ujęłaś moje wyobrażenie o Percym z rana, jeśli o to chodzi- to staczanie się z łóżka, rozwalone włosy, przekleństwa...ogólnie normalny, nie funkcjonujący bez kofeiny heros :)))). Później ten krzyczący Jason...mimo tego, że tylko o tym napomknęłaś, moje serce boleśnie się ścisnęło. Genialnie dobrane słowa po prostu! Czarujesz, nie piszesz :D I ten gładko wpleciony wątek z poprzedniego rozdziału...w końcu Percy był tym, który zawsze pierwszy wywąchiwał nowe romanse- chociaż nigdy nie skojarzył, kiedy ktoś był zakochany w NIM, ale to taki tam szczegół :D Dlatego ta wzmianka na temat 'wymuszonego uśmiechu Piper' była tu baaardzo na miejscu, i też ukazuje świetnie empatię bohatera ^^
Miód na serce :) Pisz dalej *najlepiej prędko* :>
~Maaagda
Nareszcie !! Czekam na dalsze rozdziały:* <3333
OdpowiedzUsuńZuza
Nie tylko czterem osobom się podoba. ;o
OdpowiedzUsuńA poza tym nie przejmuj się. Pisz dalej niezależnie od tego ile osób będzie cie hejtować, a ile czytać. Jesteś w tym wspaniała i nawet jeśli będzie to czytać pięć osób, nie poddawaj się i pisz dalej. <3 <3
Hadesie. Ja tam nie potrafię pisać recenzji itp., ale łał. rozdział wydaje się o niczym, Percy wstaje i idzie na śniadanie - rutyna, a w rzeczywistości mogę godzinami siedzieć, czytać sen Percy'ego i rozważać o co w tym chodzi, jaka będzie ta misja, czemu do jasnej Artemidy Nico się tak wkurza, czy jednak w III będzie Percico, zachwycać się tak genialnie ujętymi myślami i dziwić się skąd ty wytrzasnęłaś tak silne błogosławieństwo Słonecznego Zjeba z Lirą. Pisz, pisz, a ja nasyłam piekielnego ogara na hejterów, i czekam z niecierpliwością. :3 <3
OdpowiedzUsuńHej rozdział bardzo mi się podobał. Masz fajny styl pisania :3 Przyjemnie się czyta. Sam też prowadzę bloga, wpadnij jak chcesz :) Jak ci się spodoba zostaw komentarz :D Hej, czekam na następne rozdziały <3
OdpowiedzUsuńhttp://krinom.blogspot.com/
Cudownie ci idzie,pisz dalej i nie olewaj bloga.Przyjemnie się czyta i ogólnie to jest takie boskie.Zapraszam do siebie http://staart-over.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu :D Czytałam fragmenty na grupie i nie mogę się doczekać reszty...
OdpowiedzUsuńPisz szybko :*
Jejuniu kocham <3 Szkoda, że takie krótkie :C
OdpowiedzUsuń