piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział I

Rozdział I
Piper

-Jason! -krzyknęłam, gdy wybiegł z pokoju z moją bluzką. -Grace!
-Chcesz? Najpierw mnie złap! -nie dał mi wyboru. Usłyszałam lekki śmiech Annabeth, gdy przebiegłam przed nią w samym staniku, goniąc go przez korytarz. Sytuacja naprawdę ją bawiła, Jasona najwyraźniej też.
-Wracaj! -wypadł na pokład niczym petarda, ale kilka kroków potem, jego nogi zaplątały się w sznurki i upadł z hukiem.
-Leo! -zganił Valdeza, a ten mruknął coś pod nosem, zabierając liny. Tym razem to ja nie mogłam przestać się śmiać.
-Co cię tak cieszy? -pomachał mi przed oczami koszulką. -Nadal mam twoją bluzkę.
-Dziękuję! -wyrwałam mu ją z rąk i włożyłam na siebie. Wróciłam do pokoju, by uczesać włosy, jednak gdzieś w korytarzu Jason mnie dogonił. Sprytnie wsunął swoją dłoń pod materiał, dotykając zimnym mojego ciepłego ciała, a tym samym przysunął mnie do siebie. Przez chwilę patrzył w moje oczy z tym błyskiem podniecenia, lecz potem mocno przycisnął do ściany i pocałował. Nie jeden, robił to raz za razem, przy okazji znacząc smugi na moich plecach. Jego zimny dotyk powodował dreszcz, ale mimo wszystko śmiałam się. Nie potrafiłam się opanować, do momentu, gdy drzwi obok się otworzyły i wyszedł z nich zaspany Percy.
-Grace? Wiesz, która jest godzina? -Jason nie potrafił być poważny. -Zabierz koleżankę do siebie co? -mój chłopak uśmiechnął się tylko i jednym ruchem wziął mnie na ręce, kierując się do swojej kabiny.
-Jason. -zaśmiałam się. Już od dawna nie spędzałam z nim czasu. W jego głowie była tylko misja, już zero mnie.
-Tak? -zamruczał mi do ucha. -Pani Grace życzy sobie...? -zapytał, gdy usadził mnie na łóżku.
-Pani Grace?! -lekko uderzyłam go w ramie.-przecież nie powiedziałam tak...
-Kiedy będziemy mieć dzieci...nie będziesz miała wyboru. -pochylił się i pocałował mnie. Odwracając tym moją uwagę, pozbawił mnie bluzki i spodni. Nie pozostałam mu dłużna, ja również ściągnęłam z niego koszulkę.
-Kocham cię wiesz? -powiedziałam w momencie, gdy usiłował zabrać mi resztę ubrania. Nie odpowiedział, ale zrobił coś co zapamiętam na zawsze.

**********************
Obudził mnie dźwięk dzwonka, który oznaczał spotkanie. Czyżbym przespała śniadanie? Byłam w pokoju Jasona, a moje ubranie było...wszędzie. Ubrałam się i gdy już miałam wyjść, przeszłam koło lustra.
-Na Afrodytę i wszystko co święte! -moje włosy wyglądały okropnie. Nie mogłam liczyć, że w łazience Jasona znajdę odpowiednie rzeczy, ale musiałam zapanować nad nimi. Układając fryzurę...coś tknęło mnie by zajrzeć do szafki za lustrem. Znalazłam tam małe pudełeczko, a w nim karteczkę.
'Piper! Moja kochana!
Mogę ci tylko gratulować!
Zostaniesz matką, słoneczko!
Czy tu również cieszysz się tak jak ja?
Los twój i Jasona, został trwale powiązany.
Masz ode mnie mały prezent.
~z miłością
Afrodyta

Znalazłam tam zawieszkę z gołębicą i orłem, które stykały się dziobami. Symbol miłości mojej i Jasona. Przypięłam ją do łańcuszka na kostce, który dostałam od Jasona i z radością pobiegłam na pokład, ściskając w dłoni kartkę od mamy. 
-Jason! -krzyczałam z radością. -Jason! Muszę ci coś powiedzieć! -całą siódemkę znalazłam w jadalni.
-Co takiego chciałaś...? -zauważyłam, że Nico i Reyna też tam byli, a ona...siedziała obok Jasona.
-Ja..-dyskretnie wsunęłam kartkę do kieszeni bluzy.-To nic ważnego, powiem ci innym razem. -wymusiłam na sobie uśmiech i usiadłam do stołu.

3 komentarze:

  1. Świetny, but she ma 16/17 i w ciąże zaszła.... cóż wczesna matka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest piękne piękne cudowne uwielbiam jak piszesz *wirtualne zapowietrzenie* *o*
    .
    .
    .
    .
    aha
    dotarło do mnie co się później z nią stanie
    pamiętam tamtą scenę
    idę płakać w kącie
    dam u Riordan's mother ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. super, zapowiada się ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń